Obejrzałem dopiero pierwszy odcinek, więc nie mogę jeszcze wystawić ogólnej oceny, ale już mogę stwierdzić, że Netflix wyprodukował kolejne goovno.
Grupa ludzi budzi się na bezludnej wyspie nic nie pamiętając i pierwsze co zaczyna robić to prowadzić jakieś debilne sprzeczki i gwałcić się nawzajem. Ich zachowanie jest całkowicie irracjonalne. Nikt nie myśli żeby znaleźć wodę do picia, coś do jedzenia, zbudować schronienie albo starać się zrozumieć o co chodzi. Po prostu siedzą sobie na plaży i niczym się nie przejmują. Ewentualnie idą popływać w słonej wodzie tracąc przy tym energię.
Postacie zachowują się dziwnie, fatalne dialogi o niczym, słaba gra aktorska i nikt się za bardzo nie pobrudził mimo wyrycia w piachu wielkiego napisu HELP.
Dodam jeszcze, że wszyscy śmigają w pełnym makijażu. Masakra jakaś!
Czuje się podobnie wyruchany jak podczas oglądania Another Life i wydaje mi się, że I-Land jest podobną jakościowo produkcją.