10 ciach na bezludnej wyspie bez owadów. Wszyscy ubrani jednakowo (modnie), po równo lasek i facetów. Wszyscy bez pamięci. Głupi i beztroscy. Nawet jungla milusia. Takie skrzyżowanie reality show Wyspa Miłości z Lostem i Nagim Instynktem Przetrwania. Aha, jest i „wielka tajemnica”. Potworny gniot. Rodzaj fugi mającej wypełniać szczeliny między kafelkami na stronie głównej Netflixa.
Warto by takie komentarze były przemyślane . Akurat w 4 odcinku wszzystko dsię wyjaśnia. Nie będe spojlerował
Nie chciałem spojlerować, zwłaszcza tego twista. Nie zmienia to faktu, że wszystko jest na miarę „Mody na Sukces”. Plastikowe dialogi, plastikowi aktorzy, plastikowe sceny akcji, plastikowe konflikty, plastikowa intryga... Do czwartego odcinka ból dla oczu i mózgu.
Ten twist był już w trzecim odcinku. Właściwie to pod koniec 2 odcinka. A tak naprawdę to już w zwiastunie zostało to pokazane.
W zasadzie sam tytuł jest już spoilerem i wyjaśnieniem, co się tam dokładnie dzieje. :D Może nie konkretnie, ale I-Land sam w sobie mówi, że to [SPOILER SPOILER SPOILER] symulacja.
Słaby. Dialogi marne, gra aktorska słaba, w sumie dawno nie widziałam tak marnego serialu. Nuda. Zmarnowany czas.
Wytrzymałem pół odcinka ... Sam początek gdy porwani z siłowni uczestnicy konkursu piękności budzą się na wyspie i pierwsze co robią to się kłócą albo zaczynają romansowac... jeden nawet próbuje zgwałcic koleżankę... Potem radośnie biegną popływać i atakuje rekin ... serio ??! Rekin oczywiście jest szczerbaty i chyba niezbyt głodny bo ledwo nadgryza kolesia... Nazwać dialogi drewnianymi to byłaby obraza dla drzew... Jedyne co można pozytywnego napisać to plenery ( coś jak Sri Lanka ) Chyba czas odinstalować Netflixa bo od dłuższego czasu nic dobrego nie zrobili...
obejrzałem 4 odcinki - starczy - zebrano niby 10 przygłupów - którzy jak wynika z 3-ciego odcinka są super przestepcami a zachowują się jak by startowali do miss - mister świata - niby kocham świat i ludzi - drętwota dialogowa, zachowania behawioralne irracjonalne. Zaczynam zauważać iż platforma Netflix tworzy coraz głupsze filmidła - dobrze że tego dziadostwa nie subskrybowałem.
Nie mogłabym ich opisać jako "ciacha", jak dla mnie głupota tych osób miażdży tak, że nie mogę spojrzeć na nich pozytywnie. Co do tego, że dżungla milusia to się nie zgadzam, ponieważ raz pokazali ujęcie jakiegoś brzydkiego pająka, no i zawsze mamy tego głupiego blondasa, niedoszłego gwałciciela, który robi z siebie prawdziwego mieszkańca dziczy mówiąc (cytuję): "W takim miejscu jak to, nie ma gwałtu, jest tylko seks, albo nie ma seksu." (to całe zdanie, to był sarkazm jakby co, łącznie z tym o pająku) Normalnie, tak się zachowują małpy, serio, możecie sobie to sprawdzić, małpy się gwałcą.
Byłeś kiedyś w dżungli? Oprócz potu, brzęczenia, wilgoci, to jeszcze gryzące skubańce których nawet nie widzisz... Jesteś szczelnie opakowany, mokry a mimo to masz pogryzienia na śródstopiu!
Byłem i mnie nic nie pogryzło. Jakim cudem Indianie tam żyją i jakoś nie chodzą ciągle pogryzieni. Nie to, że niby jak Indianin jestem, poprostu dżungla dżungli nie równa. Chodzi o to, że się da uniknąć. Druga sprawa, w serialu dżungla była sztuczna.
W odpowiedziach widzę totalne niezrozumienie serialu.
Atakujące rekiny były czymś czego miało tam nie być. (Nie będę spoilerowal)
Jungla jest przyjazna, bo miała być sumulacją odcięcia się od świata i sprawdzeniem czy mimo braku wpływu otoczenia, ci ludzie zachowają się tak samo, a nie symulacją jungli prawdziwej i robienia im cast away xd